Forum www.dreamseekers.fora.pl Strona Główna www.dreamseekers.fora.pl
Lineage ][ Gracia Final
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Historyja, czyli Finaja przypadki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamseekers.fora.pl Strona Główna -> Hyde Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Finaju




Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:47, 28 Sie 2010    Temat postu: Historyja, czyli Finaja przypadki

Z memuarów Finajka wycinek krótki, aczkolwiek znaczący:


Jak zwykle o tej porze dnia, Giran tętniło życiem. Ludzie, elfy, orki i krasnoludy wszelakiej maści i pochodzenia załatwiali swoje sprawy w stołecznych urzędach, robili zakupy na rynkowym targu i składali ofiary w katedrze, w międzyczasie udzielając się towarzysko w okolicznych knajpach. Tak, to miejsce zdecydowanie odpowiadało Finaju. Niczym nieskrępowana swoboda zaspokajania wrodzonej krasnoludzkiej ciekawości napawała ją bezgranicznym szczęściem, uwidaczniającym się w postaci wyszczerzonych w dziecinnym uśmiechu ząbków i przymrużonych z ciekawości oczu, łypiących to na lewo, to na prawo w poszukiwaniu okazji do zobaczenia czegoś interesującego.
Dzisiaj zdążyła już wyłuskać kilka atrakcji. Uliczny występ wędrownej trupy cyrkowej – skecz starego krasnoluda z dwunastoma kuflami piwa wydał jej się nawet zabawny – pokaz wielgachnego orka z północy, polegający na połamaniu gołymi rękami paru słusznej wielkości kłód oraz pokaz mody młodego, lecz dobrze rokującego elfiego projektanta. Choć pokaz ten zdążyła zobaczyć tylko przelotnie, gdyż fakt braku biletów okazał się nie do przyjęcia dla strzegących wejścia dwóch rosłych bileterów. Teraz jednak narastające ssące uczucie w żołądku zmusiło Finaja do skupienia uwagi na poszukiwaniu innego celu. Tym celem było znalezienie kogoś, kto bez większych obiekcji udzieliłby jej „pożyczki obiadowej”. Oczywiście bez wdawania się w zbędne dyskusje. Przecież wiadomo, że głodnych należy nakarmić.
Szukała więc przez dłuższą chwilę, kogoś, kto spełniałby odpowiednie kryteria dobroczynności i bezinteresowności, aż w końcu znalazła. Koło grupki krasnoludów, wystawiających swój towar, stał duży, zielony, i co najważniejsze niczego nieświadomy, dobroczynny i bezinteresowny ork. Finaju uśmiechnęła się zawadiacko i z nonszalancją nabytą przez lata podobnych działań, ni to oglądając wstążki na sąsiednim straganie, ni to skupiając się na wielkim wilku zamkniętym w klatce obok, zaszła orka od tyłu bezszelestnie niczym mróweczka. Uniosła głowę do góry, by zerknąć na szerokie bary zielonego i upewnić się, że ten dalej jest zafrapowany targowaniem się z krasnoludami. Sprawdziwszy, iż tak właśnie jest, szybko przeniosła swoją uwagę na przytroczoną do pasa orka torbę podróżną. Lubiła pobierać pożyczki od orków – sięgając im zaledwie do pasa, sakwy zawsze miała na wysokości wzroku i w zasięgu rączek. Nie tracąc zbędnego czasu, delikatnie wsunęła więc prawą dłoń w przyjaźnie zachęcającą szparę orczej torby. Jej palce wyczuły jakieś szorstkie pergaminy, z wyczuciem wcisnęła więc rękę głębiej w poszukiwaniu czegoś bardziej metalicznego. Omal nie pisnęła ze szczęścia, gdy rozpoznała kształt wypchanej sakiewki pełnej adeny. Coś w sam raz dla głodnych i potrzebujących, pomyślała i chwyciła znalezisko trochę mocniej, by wyciągnąć je na światło dzienne. Może jeszcze zdąży wrócić na pokaz mody, uśmiechnęła się w myślach, gdy nagle poczuła, że kołnierz płaszcza na jej szyi zaciska się a jej nogi tracą kontakt z podłożem. Chyba jednak nie zdążę, westchnęła, gdy jej twarz znalazła się na wysokości wykrzywionej we wściekłym grymasie twarzy orka. Szybko ogarnąwszy nagły zwrot akcji, Finaju uczyniła to, co uznała w nowych okolicznościach za najwłaściwsze. Uśmiechnęła się szeroko, błyskając ząbkami.
- Wujku!
Oczy orka rozszerzyły się jeszcze bardziej, a nad prawą skronią brzydko uwidoczniła się pulsująca czerwienią żyłka. Jakby nie widząc tego złowieszczego znaku, krasnoludka kontynuowała:
- Wujaszku, kochany! Jak ja się cieszę, że cię widzę! - jej uśmiech stał się jeszcze szerszy, o ile to w ogóle było możliwe. - Gdybym wiedziała, że wujaszek ma zamiar nas odwiedzić, zarezerwowałabym pokój w Kasztelańskiej. A tu wujaszek tak niespodziewanie, że aż mnie zatkało i tak sobie zatkana przy wujaszku stałam. - Słowa wypływały z ust krasnoludki z szybkością niemalże równą bekaniu krasnoluda z oglądanego przez nią wcześniej skeczu. - Jak babcię Brumfildę kocham, nieładnie tak bez zapowiedzi, bo to ani wikt nie przygotowany, ani opierunek nie zapewniony, a przecież widać, iż takowy wujaszkowi po długiej podróży potrzebny. O tu dziura jakowaś od długich wojaży zapewne i plam parę na bezdrożach pozbieranych - krasnoludka nie przerywając tyrady, postukała w pierś orka wskazując paluszkiem braki w jego ubiorze. - I zapach, aczkolwiek zrozumiały, bo podróżny, też nie przystoi – skrzywiła nosek. - Oj babcia nie będzie zadowolona, widząc w takim stanie wujaszka. Niech więc wujaszek mnie postawi a ja pobiegnę szybciutko do najlepszej karczmy kazać szykować pokoje i strawę dla wujaszka. - Spojrzała głęboko w oczy nie wiedzieć czy bardziej zdumionego, czy rozwścieczonego orka, starając się przywdziać najlepszą wersję swojego uśmiechu. - I kąpiel. Zdecydowanie. Niech więc wujaszek mnie puści, co ja będę tak dyndać i nogami majtać. Niemłodam już, więc nie przystoi. - Zamilkła, usilnie starając się zarumienić.
Przez chwilę nie wiadomo było, czy wielgachny ork milczy przytłoczony wygłoszoną w ciągu kilkunastu sekund powodzią słów, czy też skurcz w zaciśniętych ze wściekłości mięśni szyi nie pozwala mu wydusić z siebie słowa. Powoli wzbierający z gardła orka pomruk pozbawił jednak Finaja nadziei.
- Nie martw się, złodziejaszku, niedługo sobie pomajtasz – wycedził przez zaciśnięte zęby. - Choć na twoim miejscu wolałbym jednak móc majtać jak najdłużej. - Tym razem to ork wyszczerzył potężne zęby w krzywym grymasie. Uśmiech krasnoludki znikł, zastąpiony przez odpowiednio zdozowany wyraz strachu i niewinności.
- Oj – pisnęła, czując, że sprawy przybierają coraz gorszy obrót.
- Ojuj sobie, ojuj – mruknął ork – a ja, wujaszek Wiadro, zdecyduję w międzyczasie, co z tobą zrobić. Może oddam cię straży miejskiej?
- Aj.
- Hmm, raczej nie, oni są za łagodni.
- Uff.
- Może wrzucę cię do fosy?
- Uj.
- Nie, w lecie jest tam mało wody.
- Ahh.
- Wiem! Zgłoszę cię do karnego zaciągu do Aniołów Śmierci!
- Arrrgh.

(i tak oto Finajek stał się członkiem elitarnego oddziału najemnych szaleńców znanych szerzej w świecie Aden pod nazwą AngelsOfDeath)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Finaju dnia Sob 23:52, 28 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamseekers.fora.pl Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin